9.11.2015

REVITALIZING SUPREME GLOBAL ANTI-AGING CREME ESTEE LAUDER CZYLI KREM

Zawsze miałam wrażenie, że kosmetyki Estee Lauder są kosmetykami dla dojrzałych kobiet, a wręcz starszych pań. To prawdopodobnie wina designu - nobliwych i eleganckich słoiczków."Zawsze" trwało i  trwało, dopóki nie uświadomiłam sobie, że oto jestem dojrzałą kobietą, jeszcze nie starszą, ale zdecydowanie dojrzałą, przekroczyłam półmetek (jeśli weźmiemy pod uwagę długość życia członków rodziny po mieczu, która znacznie wykracza poza statystyki, bo jeśli popatrzeć po kądzieli, to w zasadzie powinnam się już zbierać).
Sięgnęłam więc po złoty słoik z kremem, który obiecał mi, że zmniejszy wiele oznak starzenia się skóry. 
Władca Czasu czyli Doktor, któremu nie straszny upływ czasu. Oraz krem.

Czy Wam też się zdarza, że jednego dnia patrzycie w lustro i możecie góry przenosić, albo bez makijażu reklamować skuteczność produktów pielęgnacyjnych, a następnego dnia to samo lustro pokazuje kobietę starszą o 10 lat? Trafiłam na ten gorszy dzień, więc szybko zamówiłam sobie krem. 
Chociaż Estee Lauder ma w ofercie wiele kremów dla cery dojrzałej, wybrałam ten, bo:
  • złoty słoiczek pasował mi do łazienki (no co? kryterium, jak każde inne)
  • do kremu dołączona była kosmetyczka oraz miniatury trzech produktów - krem pod oczy z tej samej serii w równie eleganckim, szklanym, maleńkim słoiczku (5 ml kremu wystarczyło mi na tydzień), 7 ml Advanced Night Serum i wysuszająca mnie na wiór  pianka Advanced Clean (50 ml)  - to wszystko w cenie kremu (w czerwcu 2015 - 375 zł, dzisiaj sam krem kosztuje 380 zł)
  • w prezencie za zakupy powyżej 370 zł otrzymałam kosmetyczkę z siedmioma miniaturami (było trochę pielęgnacji i trochę kolorówki) - w każdym razie prezentów było mnóstwo, wszystkie się sprawdziły i za to właśnie lubię zakupy na stronie Estee Lauder. I nie jest to wpis sponsorowany).
Takie prezenciki dołączone były do zamówienia. Maleńkie zdjęcia pobrałam z historii swoich zamówień na stronie sklepu www.esteelauder.pl
Krem ma bardzo bogatą konsystencję, łatwo się rozsmarowuje, ma idealny poślizg. Po pierwszym użyciu (a użyłam go rano) wystraszyłam się, że nigdy nie wsiąknie i będę tak stać i spóźniać się do pracy. Albo go zetrę. Doszłam do wniosku, że będę go używać tylko na noc. Ale oto po chwili nastąpił przełom. Gęsta warstwa  kremu wchłonęła się błyskawicznie, a skóra podskoczyła i zaklaskała w dłonie, krzycząc "mój ci on jest!". Nawilżona. Wygładzona. Odżywiona taka.
Ale to jeszcze nie koniec. Poczułam bowiem, że mam twarz idealną do nałożenia podkładu w poduszce. Nie jestem fanką tych podkładów (tzn. jestem, ciągle je kupuję, bo mam nadzieję, że ten następny będzie idealny, ale one nie chcą się na mnie trzymać). I oto znalazłam swój krem pod podkład! 
Nie podam Wam teraz  składników (chociaż sama jestem ciekawa, co tam siedzi), bo wyrzuciłam ulotkę, a nie mogę tych składników nigdzie wygooglać (czyżbym nie umiała googlać?). Na żadnej ze stron Estee Lauder nie podaje INCI (wysłałam maila, uzupełnię wpis, gdy tylko je dostanę). Chwali się za to technologią IntuiGen™, technologią,  która "zna potrzeby Twojej skóry". I tylko tyle na ten temat. Właściwie nie jest mi do szczęścia potrzebna znajomość składników (słyszę, jak zgrzytacie zębami). Zużyłam cały słoiczek, czuję się nawilżona i wypielęgnowana, mogłam przez miesiąc używać moich cushionów i mieć pewność, że wyglądam dobrze.
Krem nie sprawił cudów, bo wiadomo, że cudów nie ma. Czuję jednak, że jest dla mnie odpowiedni, bo spełnia kilka kryteriów:
  • szybko się wchłaniania,a jeśli używam kremu na dzień - musi się wchłaniać szybko
  • nie pachnie (skoro nie przeszkadzają mi lekkie i przyjemne zapachy kremów, tym bardziej nie przeszkadza mi brak zapachu; tak sobie myślę, że nie może mi przeszkadzać coś, czego nie ma)
  • tuż po nałożeniu kremu jest mi bardzo przyjemnie, a w ciągu dnia nie myślę o tym, żeby się nawilżyć, a więc działa przez cały czas
  • nie wyglądam gorzej, niż miesiąc temu, więc chyba działa