2.12.2016

SKLEPY INTERNETOWE, CZYLI ZAKUPY W JUUI.PL

Poczułam nagły przymus kupienia nawilżającego serum do twarzy. Być może dlatego, że mało mam ostatnio produktów stricte nawilżających, a może dlatego, że otrzymałam podprogowy przekaz, przeglądając facebooka.

Tak trafiłam do sklepu JUUI.PL
To nie były moje pierwsze odwiedziny. Już nie raz miałam koszyk wypełniony po brzegi. Jednak od dawna pracuję nad swoim zakupoholizmem i zawsze przed finalizacją zakupu zadaję sobie pytanie, czy aby na pewno potrzebuję tego teraz i natychmiast. Spróbujcie! To niesamowite, jak często odpowiedź brzmi "nie". 

Serum było mi potrzebne, bo posiadane cztery miniaturki się nie liczą jako produkt pełnowymiarowy.

Wybrałam serum nawilżające Klairs z kwasem hialuronowym (Klairs Rich Moist Soothing Serum 80 ml -  94 zł). Po otwarciu pudełka ukazały się też urocze gwiazdki. Nie wysypały się i nie zaśmieciły mi podłogi, więc poczułam do JUUI wiekszą sympatię.


Zamówienie złożyłam wczoraj, dzisiaj paczka jest u mnie.  Uwielbiam, gdy sklepy błyskawicznie realizują wysyłkę. Mam na tym punkcie obsesję, bo sama prowadzę sklep internetowy i wiem, co jest ważne dla klienta. (Czy ja się już przyznałam kiedyś, że ZANSHIN - sklep wypełniony Japonią to ja?).

Ale wróćmy do naszych zakupów. Serum ma formę gęstego żelu. Łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Zamknięte jest w bardzo poręcznej butelce z pompką. Wybrałam Klairs, bo nie próbowałam jeszcze tych kosmetyków - może to nie jest najlepsza motywacja. Wahałam się jeszcze czy nie zamówić serum Mizon Hyaluronic Acid 100, bo było w promocji, ale było go mniej (30 ml) i miało pipetkę, czego nie lubię. 

Od pół godziny nawilżam się więc Klairsem. Nadal czuję lekki zapach serum. Niestety czuję też lekkie ściąganie skóry, co mi się nie podoba. Być może przyczyną jest nienałożenie kremu, ale chciałam spróbować czy serum samo sobie poradzi. Przychodzi mi też do głowy, że może powinnam zmniejszyć temperaturę ogrzewania, ale mam zakaz zbliżania się do urządzeń elektronicznych, bo one przestają działać, gdy tylko znajdę się w pobliżu i o nich pomyślę. Mam Moc! Niemniej jednak jest to fakt, który niejedna osoba może potwierdzić. A tak szczerze to nie umiem obsługiwać tego pieca, bo zgubiłam instrukcję. 

JUUI oferuje darmową przesyłkę, gdy zrobi się zakupy za conajmniej 100 złotych. Dorzuciłam więc do paczki maskę w płachcie Klairs - Rich Moist Soothing Sheet Mask (8 zł). Dostałam też 5 próbek - cztery z Klairs (krem bb, lotion UV, Midnight Blue Calming Cream i tonik - fajnie)  i jedną  z Mizon (krem ze ślimakiem). 


Jestem bardzo zadowolona z zakupów i na pewno wrócę do JUUI. Było szybko, bezproblemowo, są próbki, są promocje, sam sklep jest bardzo ładny i łatwo się po nim poruszać. Poza tym oferuje marki, których do tej pory nie było na polskim rynku i trzeba je było zamawiać z zagranicy. 

Zastanawiałam się nad zakupem serum Klairs na stronie Wishtrend - jeszcze do środy mieli duże promocje, serum było znacznie tańsze, niż w JUUI, ale żeby załapać się na darmową przesyłkę, trzeba było zamówić więcej rzeczy (czy ich  potrzebowałam? NIE!), a co za tym idzie wydać znacznie więcej (minimum 69 USD). No i potem czekać 2 tygodnie na paczkę. 

To nie jest wpis sponsorowany. Napisałam, bo chciałam. Myślę, że będę częściej pisać o zakupach w Internecie, bo robię ich bardzo dużo, robię je często, są sklepy, do których wracam i są takie, których unikam. Są też takie, w których spędzam godzinę, zapełniam koszyk, tropię promocje i prezenty, po czym zadaję sobie pytanie: czy aby na pewno...?





30.11.2016

LIFERIA - BEAUTY BOX LISTOPAD 2016

Liferia to najnowszy box z kosmetykami na polskim rynku. Zamówiłam go więc i jednocześnie powracam z wpisami po rocznej przerwie. Tadam!


Przyszło.
Od razu rzuciło mi się w oczy, że to jest bardzo małe pudełko. Solidne, estetyczne,  ale malutkie. W środku zmieściło się  jednak pięć pełnowymiarowych kosmetyków. Plus.
Z czego dwa miały zgniecione opakowania. Minus.
W sumie nie powinno to w niczym przeszkadzać, bo opakowania i tak idą do  kosza (ups, do recyklingu oczywiście), ale ja po prostu wiedziałam, że tak będzie.

Z pudełka wyciągnęłam:

1. NAOBAY natural & organic HydraPlus Cleansing Milk

Delikatne mleczko do suchej skóry z wyciągiem z aloesu, jabłka, malwy i olejem ze słodkich migdałów. Wszystkie te składniki pochodzą z upraw organicznych, a więc mleczko bardzo eko.

Produkty Naobay pojawiały się kilkakrotnie w innych boxach. Są przyjemne w użyciu i nie robią mi krzywdy. Nie używam mleczka do oczyszczania twarzy, ale teściowa się ucieszy. Albo każe mi się leczyć na głowę, bo gdy ostatnio poprosiła mnie o jakieś mleczko (jestem rodzinnym źródłem wszelkiego kosmetycznego dobra), podarowałam jej mleczko l'Occitane. A po kilku dniach mleczko Organics, bo zamawiając je w sieci zapomniałam, że to zrobiłam. Ale Naobay się nie liczy jako zakup kompulsywny, bo nie wiedziałam, że będzie w boksie. Chociaż teraz dla pewności sprawdziłam czy zamówiłam pojedyncze pudełko Liferii czy subskrypcję. Byłam pewna, że pojedyncze. A jednak nie - wykupiłam trzymiesięczną subskrypcję.

2. UNANI dermo defense face mask - product hiszpański, zupełnie mi nieznany.

Maseczka polecana jest do skóry wrażliwej czyli dla mojej. Ma odżywiać, nawilżać i oczyszczać. W opakowaniu z bardzo wygodną pompką znajduje się 125 ml przezroczystego, gęstego płynu, może raczej żelu. Z łatwością można go nanieść na twarz, nie spływa i bardzo przyjemnie pachnie. Myślę, że się polubimy (w tej chwili pielęgnuje mi lewą dłoń).

3. FLOSLEK Żel ze świetlikiem lekarskim i herbatą - do powiek i pod oczy

Klasyk. Wiem, bo ciocia używa od lat. W żelu jest świetlik lekarski, ekstrakt z zielonej herbaty i pantenol.

4. VG Professional Make Up Foundation Studio Fix 

Hiszpański puder mineralny. Na jego temat się nie wypowiem, bo... nie udało mi się zajrzeć do środka. Zewnętrzne kartonowe opakowanie pudru wygląda, jakby było kilkukrotnie otwierane i zamykane. Puderniczkę bardzo trudno jest otworzyć (Liferio! Masz na sumieniu mój paznokieć!). Jest przycisk, który teoretycznie powinien zwolnić zatrzask - nic z tego. Opakowanie jest ewidentnie uszkodzone.

5. Mr. Scrubber Coffee Beans Scrub Sexy Chocolate ((na zdjęciu załapało się tylko trochę, leży na dnie)

Ukraiński peeling, który można sobie rano zaparzyć do śniadania, bo zawiera ziarna robusty i arabiki. Nie jestem fanką tego typu peelingów. Lubię, gdy mi się wszystko pod prysznicem rozpuszcza.

Gdyby nie problem z opakowaniami, uznałabym Liferię za bardzo dobre pudełko. Jest 5 produktów, wszystkie pełnowymiarowe, nowe marki - właśnie tego oczekuję od pudełek z kosmetykami.

Odniosłam jednak wrażenie, że wszystkie produkty pochodzą z jakiegoś outletu.
Mleczko Naobay nie ma drewanianej nakrętki. Maseczce Unani brakuje plastikowej zatyczki Opakowania żelu Floslek i pudru są wymięte. Gdy w końcu udało mi się otworzyć puderniczkę, na lusterku zobaczyłam resztki jakiejś naklejki. Stwierdziłam, że puder i tak jest dla mnie za ciemny i zamknęłam pudełko - chyba na wieki, bo drugi raz nie udało mi się go już otworzyć.