Jako pierwsze (bo będzie jeszcze drugie i trzecie) przyszło pudełko Ewy Chodakowskiej, która - według InspiredBy - jest "trenerką wszystkich Polek". A to nieprawda, bo mój trener ma na imię Paweł.
Źródło: www.inspiredby.pl |
Pudełka są komponowane przez tę samą firmę, która wysyła ShinyBox. Z ShinyBoxem wiadomo - raz jest dobrze, raz beznadziejne, innym razem średnio. No ale pudełko pełne prezentów za 169 złotych (+ dodatkowe 10 zł za przesyłkę, które mogli już sobie darować i wliczyć w cenę zakupu) musi kryć coś ekstra. Myślę, że mnóstwo osób będzie wniebowziętych, szczególnie wyznawczynie Chodakowskiej. Może gdy odpalę płytę, która była w środku i w końcu poćwiczę w domu też zacznę ją wielbić, ale na razie jestem wyznawczynią trenera Pawła, bo na ramieniu Chodakowskiej się nie wesprę schodząc z chybotliwego bosu.
Muszę przyznać, że samo opakowanie jest ładne - dużo różowego.
Aaaaby poćwiczyć mamy płytę Ewy z turbo wyzwaniem, skakankę i roller, który ma poprawić elastyczność stawu skokowego, wyeliminować ból i ulżyć zmęczonym stopom. Płyta wyląduje na półce, bo nie mam jej na czym obejrzeć, skakanka pójdzie w ruch, a roller dam tacie, bo on lubi takie gadżety i w przeciwieństwie do mnie - używa ich regularnie.
Załączone kosmetyki są dla mnie totalną porażką, bo nie używam ani dezodorantów w sprayu, ani kolorówki Rimmel. Jednak nie narzekam, bo od początku było wiadomo, jakie marki znajdą się w pudełku. No i tak sobie teraz myślę, że właściwie dlaczego nie spróbować, skoro już je mam. Dezodorant, jak dezodorant, różowy lakier lubię, a właśnie mam w wieczornych planach malowanie paznokci u stóp, tusz do rzęs znajdzie nowy dom, a jednorazowych maszynek nigdy za wiele. Jest jeszcze maska do włosów, więc jutro rano się nawilżę.
Czy Wy robicie makijaż, idąc na siłownię?
Jest jeszcze niewielka ciemnobrązowa kosmetyczka Batyckiego, zmieści się do niej tusz, lakier, golarka, a dezodorant już nie, bo jest za długi.
Wiedziałam, że zawartość tego pudełka do niczego mi się nie przyda, czułam, że to nie będą produkty dla mnie, ale jak zwykle zwyciężyła ciekawość, pudełkoholizm i chęć wypróbowania czegoś nowego . Żadnej z tych rzeczy nie kupiłabym będąc w sklepie.
Anulowałam subskrypcję i idę poskakać na skakance.
Muszę przyznać, że samo opakowanie jest ładne - dużo różowego.
Aaaaby poćwiczyć mamy płytę Ewy z turbo wyzwaniem, skakankę i roller, który ma poprawić elastyczność stawu skokowego, wyeliminować ból i ulżyć zmęczonym stopom. Płyta wyląduje na półce, bo nie mam jej na czym obejrzeć, skakanka pójdzie w ruch, a roller dam tacie, bo on lubi takie gadżety i w przeciwieństwie do mnie - używa ich regularnie.
Załączone kosmetyki są dla mnie totalną porażką, bo nie używam ani dezodorantów w sprayu, ani kolorówki Rimmel. Jednak nie narzekam, bo od początku było wiadomo, jakie marki znajdą się w pudełku. No i tak sobie teraz myślę, że właściwie dlaczego nie spróbować, skoro już je mam. Dezodorant, jak dezodorant, różowy lakier lubię, a właśnie mam w wieczornych planach malowanie paznokci u stóp, tusz do rzęs znajdzie nowy dom, a jednorazowych maszynek nigdy za wiele. Jest jeszcze maska do włosów, więc jutro rano się nawilżę.
Czy Wy robicie makijaż, idąc na siłownię?
Jest jeszcze niewielka ciemnobrązowa kosmetyczka Batyckiego, zmieści się do niej tusz, lakier, golarka, a dezodorant już nie, bo jest za długi.
Wiedziałam, że zawartość tego pudełka do niczego mi się nie przyda, czułam, że to nie będą produkty dla mnie, ale jak zwykle zwyciężyła ciekawość, pudełkoholizm i chęć wypróbowania czegoś nowego . Żadnej z tych rzeczy nie kupiłabym będąc w sklepie.
Anulowałam subskrypcję i idę poskakać na skakance.