31.08.2014

THE BODY SHOP czyli JA WIEDZIAŁAM, ŻE TAK BĘDZIE

Będąc (młodą lekarką) w katowickiej galerii handlowej natknęłam się na sklep The Body Shop.  U nas go nie ma, więc weszłam. I trudno mi było wyjść. Postanowiłam, że kupię tylko jedną rzecz, ale kto by myślał racjonalnie otoczony kosmetykami ze wszystkich stron.

Najpierw chciałam wyłącznie żel pod prysznic z olejkiem arganowym, ale gdy się okazało, że cztery butelki kosztują prawie tyle samo, co dwie, kupiłam cztery o różnych zapachach. Taka okazja! A potem jeszcze bananowy szampon i drugi szampon za grosz. Nareszcie się porządnie umyję!

Zakupy w The Body Shop - na zdjęciu niewielka część łupów, bo reszta stoi już na półce pod prysznicem

Zakup bananowego szamponu potwierdził tylko fakt, że jestem zakupoholiczką. Banany lubię w oryginale, za kosmetykami o owocowych zapachach nie przepadam, ale skoro druga butelka była gratis, no to mam dwa opakowania szamponu, którego zapach mi się nie podoba. 

Ciekawa jestem czy żel z olejkiem arganowym będzie dobrze nawilżał. Nie lubię używać balsamów do ciała, chociaż w moim wieku jest do zdecydowanie wskazane. Kilka dni bez balsamu i moja skóra zaczyna się sypać.  Nie mam tego problemu, gdy używam olejku pod prysznic z olejkiem arganowym Tradition de Hammam z Yves Rocher. Zobaczymy, jak się spisze żel z The Body Shop.


1 komentarz:

  1. Nie mogę używać na dłuższą metę żeli pod prysznic z TBS, ale duet bananowy do włosów mi pasuje :) Mało kupuję z TBS, najczęściej serię White Musk od której jestem uzależniona, spodobała mi się seria rumiankowa do twarzy tylko olejek i balsam są dla mnie za tłuste, ale zasługują na uwagę.

    OdpowiedzUsuń