11.11.2014

MEMEBOX #84 CZYLI SZUFLADA POZNAJE SKINFOOD

Niedawno komentując post 2castsinjapan zarzekałam się, że nie będę opisywać mememboxów. Zmieniłam zdanie, gdy dostałam kolejne pudełko, bo po pierwsze muszę o czymś pisać, a po drugie szkoda nie podzielić się swoja małą radochą.

Nie znam Skinfood, bo nie znam większości koreańskich kosmetyków. Miałam nadzieję, że w takim firmowym pudełku będzie przegląd możliwości firmowych i  nie zawiodłam się, co mnie cieszy, bo na otwarcie czeka jeszcze kilka firmowych pudełek - Holika Holika, Tony Moly, Face Shop i Iope. Chociaż otwarcia Iope mogę nie doczekać, bo przesyłka utknęła w urzędzie celnym i od tygodnia nie może się stamtąd wydostać.




W pudełku Skinfood znalazł się podstawowy zestaw do oczyszczania i pielęgnacji twarzy oraz - zupełnie od czapy - cienie do brwi.
Z etykiet, które bardzo mi się podobają, bo wyglądają, jak wydrukowane na domowej drukarce, dowiadujemy się, że Skinfood istnieje od 1957 roku. Zagłębiając się głębiej w lekturę etykiet i załączonej ulotki z opisem produktów, możemy odnieść wrażenie (a po zajrzeniu na ich stronę firmową potwierdzić przypuszczenia), że Skinfood używa do wyrobu kosmetyków różnych smacznych rzeczy. Od dawna wiadomo, że jesteś tym, co jesz. Dlaczego więc nie "jesteś tym, co nakładasz sobie na twarz"?

Od razu rzuciłam się na krem z witaminą C (Skinfood Facial Water Vita-C Cream). Mam ostatnio fazę na kosmetyki z witaminą C, licząc na to, że wybielą mi dwie plamy pigmentacyjne, które jakoś tak się pojawiły niespodziewanie na mojej twarzy. Wklepałam więc i czuję się piękna.
Krem ma konsystencję rzadkiego żelu i bardzo szybko się wchłania, co jest dużym plusem. Nie pachnie niczym. Tuż po nałożeniu daje uczucie wyjątkowej świeżości i nawilżenia. Można go używać w większej ilości, jako maseczki. Zawiera wyciągi z malin, jagód acai, żurawiny i truskawek, a wszystko to zatopione w wodzie z alaskańskiego lodowca (ach!).

Dla dociekliwych pełen skład:

Pozostała zawartość pudełka musi poczekać na swoją kolej. Wolę nie eksperymentować z kilkoma nowymi kosmetykami naraz. Na pewno wypróbuję Black Sugar Mask Wash Off, bo lubię wszelkiego rodzaju maski oczyszczająco-peelingujące.

Pomidorowy tonik otworzę, gdy skończę oliwkową wodę Ziaji, a to jeszcze potrwa. Używam jej na przemian z tonikiem Shiseido, a jeśli otworzę kolejne opakowanie, skończy mi się miejsce w łazienkowej  szufladzie. Tomato Brightening Toner  wędruje więc do szuflady w sypialni z wirtualnym napisem "na potem".

Ciekawym produktem wydaje się być pianka Egg White Pore Meringue Foam. "Dla skóry tak gładkiej, jak gotowane jajko". Hm... Mogę to sobie wyobrazić. Ulotka mówi, że pianka jest przeznaczona dla cery wrażliwej i tłustej, głęboko wnika w skórę, nie podrażnia, ani nie wysusza. Mam suchą skórę, ale wizja głębokiego oczyszczenia kusi. Z drugiej strony kurze białko roztacza przede mną wizję skóry potwornie ściągniętej. Zdaję sobie sprawę, że używanie kosmetyków do tłustej cery na skórze suchej nie jest najmądrzejszym pomysłem, ale jak mam sprawdzić działanie tej pianki, jeśli jej nie sprawdzę na sobie? Eksperymenty na synu odpadają (pytałam, nie był zachwycony).


4 komentarze:

  1. Skinfood. Koszmarna jakosc kosmetykow dla malolat. Ja bym sie nice odwazyla. Tak, probowalam. Niemal zrazilam sie do koreanskich kosmetykow po tych probach. Bo to od Skinfood zaczelam moja koreanska przygode.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, jak to się kręci wszystko po świecie - w sumie też (prawie) zaczynam:)

      Krem jest całkiem przyjemny, nałożyłam grubą warstwę na noc i się obudziłam nawilżona. Pozostałe rzeczy (oprócz toniku, bo lubię pomidory) pójdą do ludzi. Więcej kosmetyków Skinfood nie kupię, ale taki wieczorek zapoznawczy z pudełkiem-niespodzianką był całkiem przyjemny.

      Usuń
    2. Chyba wiekszosc z nas zaczyna od Skinfood, It's Skin, Etude House czy Tony Moly ze wzgledu na ceny. Bo sa niskie i jak kosmetyk kosztuje tyle co soy dark mocha chip frappuccino w Starbucksie, to mozna sprobowac. Ale teraz jestem na etapie, ze zdecydowanie bardziej wole Starbucks :-)

      Usuń
    3. Tony Moly to raczej ze względu na opakowania:) It's Skin ma fajny sklep internetowy w Polsce - coś tam oczywiście zamówiłam, wykorzystałam i wystarczy.
      Sprawdzam, co Korea ma do zaoferowania, niedługo mi przejdzie jaranie się memeboxami.

      W szufladzie mam ten cudowny krem pod oczy Sum:37 (kliknęłam u Ciebie na link afiliacyjny do sklepu Alice) i nie mogę się doczekać, kiedy mi się skończy Clinique, żeby go zacząć.
      U Alice jest znowu dostępny SUM37 Miracle rose cleansing stick - nie muszę chyba mówić, że też zamówiłam i aż mnie skręca, żeby sprawdzić co w nim takiego cudownego.

      Usuń