10.11.2014

MASECZKA WONDERUCI - CACAO BRIGHTENING MASK - MEMEBOX

Kakałko to ja bardzo chętnie w każdych ilościach, w każdej postaci i o każdej porze. Czy mogłam się oprzeć kakaowej maseczce? Nie!

Czy znam tę markę? Nie. Czy potrafię odczytać składniki zapisane hangulem? No skądże. Wiem tylko, że jest tam "real cacao", co widać, a przede wszystkim czuć. Odrobina ryzyka nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Jutro dzień wolny, więc w razie czego jakoś doprowadzę się do stanu używalności.

Kakao (ang. cacao) uzyskiwane poprzez tłoczenie na zimno surowych ziaren kakaowca jest bardzo silnym antyoksydantem. Zawiera magnez, żelazo, potas, wapno, cynk, miedź i mangan. Samo zdrowie.

Słoiczek otwierałam już kilka razy i wąchałam. W środku mamy gęsty kakaowy krem. Pachnie tak mocno gorzką czekoladą, że zjadłabym go ze smakiem na gorącym toście. Ale mam jeszcze odrobinę rozsądku i tabliczkę 85% Lindta pod ręką. W 85% procentach zjedzoną już.


Maseczka ma bardzo gęstą konsystencję i przydałaby się szpatułka do jej nakładania. Można nałożyć ją palcami, co też zrobiłam i piszę. Oto jedyna i niepowtarzalna relacja z działania maseczki na żywo!

Trochę szczypie.

Pięknie się błyszczy. Chciałabym, żeby tak się błyszczały moje czekoladowe polewy.

Po 15 minutach zmyłam ją ciepłą wodą bez większych problemów i bez większego bałaganu na umywalce. Przejrzałam się w lustrze ze wszystkich stron. I nic. Żadnych zmian. Zwykle tuż po użyciu maseczki COŚ widać - skóra jest bardziej napięta, wygładzona, rozświetlona czy oczyszczona. Doskonale widoczne natychmiastowe efekty daje Glamglow w białym i czarnym opakowaniu, te maseczki przyzwyczaiły mnie to spektakularnych efektów tuż po zmyciu.

WondeRuci nie zrobił mi niczego, jeśli nie liczyć piętnastominutowej aromaterapii. To jedyny plus. Poza tym nadal czuję lekkie szczypanie na twarzy, co jest bardzo nieprzyjemne i raczej niepożądane. Szkoda.

Maseczka zapowiadała się obiecująco i apetycznie. Na twarz jej więcej nie nałożę, bo w celach aromaterapeutycznych zrobię sobie zwykłe, gorące kakałko. Dam jej jeszcze szansę na dłoniach, ale najpierw muszę sobie kupić foliowe rękawiczki.

Maseczkę kupiłam w sklepie Memebox za 15$ wraz  z przesyłką. Memebox był tak miły, że wysłał mi dwa opakowania. Napisałam do nich z pytaniem co mam zrobić, bo się czuję niekomfortowo. Od razu sobie wyobrażam, że ktoś tam w dalekiej Korei będzie miał przeze mnie problem. Zgodnie z przewidywaniami ten ktoś w dalekiej Korei nie przejął się takim drobiazgiem, jak dwie maseczki w cenie jednej i oficjalnie dostałam tę drugą gratis. Jestem czysta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz