18.03.2015

CLARINS - DOUBLE SERUM CZYLI MOJE SERUM KOCHANE

Gdy po otwarciu szuflady zastanawiałam się, którego serum użyć dzisiaj, spod kilku  koreańskich buteleczek dobiegł mnie cichy głosik z wyraźnym, francuskim akcentem:
- Moi! Wybierz mnie!


Wołało mnie Double Serum Clarinsa - dwufazowe serum, którego używam od zawsze, które jest od lat moim ukochanym serum, a które zdradziłam ostatnio z jego koreańskimi braćmi. Poczułam się podle, ale jednocześnie ucieszyłam się, że zostało mi jeszcze pół buteleczki, czyli około 15 ml.
Double Serum występuje w pojemnościach 30 ml i  50 ml. Weszłam sobie na francuską stronę Clarinsa, bo mieli fajne promocje. Nie wysyłają do Polski niestety. Ale najpierw sprytnie wyciągają dane adresowe, bo pozwalają się Polce zarejestrować. Polka szaleje, wrzuca do koszyka serum, w koszyku pojawiają się wypasione prezenty, Polce zaczynają drżeć ręce.  Polka zbiega po schodach po kartę kredytową i wbiega w podskokach z powrotem - plus dla Clarinsa za zmuszenie Polki do ruchu. Jeszcze tylko wybranie adresu wysyłkowego i na liście krajów pojawia się wyłącznie Francja, sprawiając, że Polka wznosi ręce do nieba i krzyczy "C'est pas vrais"! I nawet wysyła maila do francuskiego Clarinsa, z pytaniem czy aby na pewno to nie jest pomyłka, bo przecież w koszyku (chlip!) to serum, te prezenty (oczywiście głównie chodziło o prezenty) i próbki nawet,  a francuski Clarins odpisuje, że Madame Polko, sorry, francuski Clarins jest tylko dla Francuzek. Oraz obywatelek Monako. Idź sobie, Polko, do Douglasa na rogu.

Ale co to ja chciałam? Aha! Instrukcja mówi, żeby dwa razy nacisnąć pompkę i wystarczy.
Ja mam chyba jakąś ponadwymiarową twarz, bo ilość serum po dwóch naciśnięciach jest zbyt mała, muszę naciskać cztery razy. Za to gdy już sobie ponaciskam,  z lewego pojemniczka wypływają wodne składniki, a z prawego oleiste. I łączą się na dłoni, lądują na twarzy, po czym ujędrniają skórę, wygładzają zmarszczki, przywracają blask i równomierny koloryt skóry oraz zmniejszają widoczność porów. Przynajmniej tak obiecuje Clarins. Czy tak się dzieje naprawdę?

Otóż, drodzy Państwo, dzieje się. Przede wszystkim serum błyskawicznie się wchłania, co plasuje je na wysokim miejscu wśród moich ulubionych porannych kosmetyków, gdy się spieszę (zawsze się spieszę). Ładnie pachnie, dyskretnie i świeżo, energetyzująco, tak ach! W swoim życiu zużyłam już kilka buteleczek  i muszę stwierdzić, że  mam jędrną skórę pełną blasku. No to chyba działa?

Lubię Double Serum. Zdradzam je czasem, ale zawsze wracam skruszona. Nawet jeśli inne sera też się szybko się wchłaniały i sprawiały, że moja cera wyglądała dobrze, żadnego nie kupiłam ponownie. A Double Serum tak.

Czego nie widać gołym okiem? Nie widać dwudziestu wyciągów roślinnych, które sprawiają, że serum robi to, co robi.

Mamy tutaj między innymi:

- Wyciąg z  drzewa katafray (łac. Cedrelopis grevei),  który  ma właściwości nawilżające, podobnie jak obecny w serum kwas hialuronowy. Drzewo katafray rośnie na Madagaskarze (to tak ku pamięci i w celu niesienia kaganka oświaty, gdybyście przypadkiem nie wiedzieli, bo ja nie wiedziałam).

- Odżywczy olejek z pachnotki zwyczajnej (łac. Perilla frutescens), który ma mnóstwo dobrych kwasów omega-3 i nie mniej odżywczy olejek z orzechów makadamia

- Wyciąg z quinoa i zielonej herbaty - samo zdrowie. W serum mają za zadanie chronić skórę przed działaniem szkodliwych czynników.

- Wyciąg z sosny nadmorskiej i  róży piżmowej , które mają właściwości dotleniające.

- Wyciąg z zielonego banana, tymianku i bocoa z Amazonii o właściwościach regenerujących.

Clarins ma na swoich stronach bardzo ładnie opisane właściwości wszystkich składników wykorzystywanych w kosmetykach. I jest dużo obrazków.

Po angielsku: http://www.clarinsusa.com/en/why-clarins-research-development/ingredients.html
Po francusku: http://www.clarinsusa.com/fr/why-clarins-research-development/ingredients.html

Ceny w Sephorze i Douglasie:

30 ml - 299 zł
50 ml - 399 zł

Znacie? Lubicie? Pożądacie?

7 komentarzy:

  1. O, no proszę :) Zapamiętam sobie to serum, kiedyś pewnie się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kilkadziesiąt lat na pewno będzie dla Ciebie idealne:)

      Usuń
    2. Haha, nieeee no, niestety za dużo krócej :P Chociaż kto wie, może azjatycka pielęgnacja i filtry trochę to odsuną w czasie :D

      Usuń
  2. Mówisz, że działa ! w takim razie zaczęłam go pożądać.
    Szczególnie, że lubię takie szybko wnikające mazidła do potwarzy, a jak jeszcze nie zostawiają żadnego filmu na skórze to już cud-miód-i-orzeszki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zostawia filmu. U mnie wchłania się błyskawicznie. Nawet nie zdążę się za bardzo popodziwiać w lustrze i już można nakładać krem.

      Usuń
  3. Miałam tylko próbkę,której nie dało się porządnie rozmieszać więc na twarzy nie czułam takiej przyjemności jak Ty i zapisałam w pamięci "na nie":)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam próbkę, ale jednak cena trochę mnie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń