26.04.2015

XTRABOX BEAUTY MARZEC - CZYLI NIKOTYNOWA PORAŻKA

Powinnam była odczytywać znaki, a szczególnie ten pierwszy, gdy przy próbie zapłacenia za zamówienie Paypal wyświetlił informację "Wystąpił problem z kontem sprzedawcy".
Jednak zakupoholizm wziął górę.

Na stronie była informacja, że wysyłki będą realizowane od 20 marca. To był piątek, więc nie przejęłam się, gdy zamówienie oczekiwało na realizację. Przez następny tydzień. Wysłałam maila z pytaniem o przesyłkę, otrzymałam grzeczną odpowiedź, że przesyłki są realizowane według kolejności zamówień i - dziwnym zbiegiem okoliczności - moja paczka została wysłana tego samego dnia. Cud.

Pierwszym rozczarowaniem była wielkość przesyłki - malutka w porównaniu z Shinyboxem, beGlossy czy Lookfantastic. Jednak po otwarciu tekturowego pudełka  mym oczom ukazał się metalowy box.



Pomyślałam, że teraz może już być tylko lepiej. Jakże się myliłam!

Po zdjęciu pokrywki uderzył mnie w nos ohydny smród papierosów.  Tak śmierdział papier, którym zabezpieczone były kosmetyki. Nie była to elegancko ułożona i zaklejona uroczą naklejką kolorowa bibułka, ale wymięty biały papier. Wyobraziłam sobie jak tłusty facet w przybrudzonym podkoszulku wkłada kosmetyki do pudełka, a z kącika ust zwisa mu pet.  Papieru pozbyłam się od razu i trzy razy wyszorowałam ręce. Właściwie mogłabym tu skończyć, bo odechciało mi się nawet przeglądać zawartość.

Zerknęłam jednak. "Luksusowe, wysokiej jakości produkty kosmetyczne", jakimi miało być wypełnione pudełko okazały się być mało ekskluzywne (bo podczas pakowania dym z papierosa zasłaniał widok panu w podkoszulku).



XtraBox obiecywał "co najmniej 5 mini-produktów lub produktów pełnowymiarowych".
Słowa dotrzymał, to muszę przyznać, bo produktów jest siedem.

Są dwie odżywki  do włosów i dwa balsamy do ciała (tutaj chyba dziesięciomililitrowy Payot jest przedstawicielem kosmetyków ekskluzywnych).
Jest tusz do rzęs, jako produkt pełnowymiarowy.
Żel pod prysznic Lacoste, na którym jest napisane "made in Poland", co każe mi innym okiem spojrzeć na produkty Lacoste - takie bardziej swojskie się nagle zrobiły, takie nasze!
I jest folijka z primerem Smashbox. Nazwana przez XtraBox "produktem w wersji mini". Serio?

Nawet gdyby w środku był wyłącznie Dior, Shiseido czy Kanebo, śmierdzący nikotyną papier skutecznie zniechęcił mnie do dalszych zakupów.

Zawartość mnie nie zachwyciła. Ani jednej z tych rzeczy nie użyję, głównie ze względu na papierosowy smród, który jeszcze długo będzie mnie prześladował i który sprawił, że się po prostu tych kosmetyków brzydzę.

Mogłam skorzystać z prawa konsumenta, zrezygnować z zakupu i odesłać pudełko, ale minęły przepisowe 14 dni i 59 złotych przepadło. Następnego razu nie będzie.


3 komentarze:

  1. Współczuję Szuflado. Ale chamstwo. Jak to firmy same zrażają do siebie klientów. Moja mama kupowała kiedyś gazety w kiosku gdzie sprzedający palił. Po akcji wietrzenia któregoś z miesięczników na balkonie przez 48h z marnym skutkiem odpuściła ten kiosk, choć ma go pod domem.
    Na Twoim miejscu napisałabym do nich. Kupować już tam nie będziesz więc możesz sobie ulżyć:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mi opadły emocje. Powinnam napisać, powinnam odesłać, ale ... nie chce mi się. Jestem leniwą obywatelką.

      Cieszę się, że minęły czasy, gdy się wracało z kawiarni i trzeba było prać ubrania, a siebie w trybie przyspieszonym wsadzać pod prysznic, bo dym papierosowy wnikał we wszystko.

      Usuń
  2. Napisałaś tak obrazowo, że aż czuję ten dym....brr.... Współczuję! Czekam na pościk o Twoim zakupie w ciemno Issey Miake :) bo jestem bardzo ciekawa co o nim sądzisz. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń